
Witajcie,
dzisiejszy post będzie poruszał bardzo intymny temat, a mianowicie menstruacji. Chciałabym Wam przybliżyć trochę alternatywną metodę zabezpieczania się podczas "tych dni".
Zapewne większość z Was na codzień korzysta z podpasek i tamponów, bo jest to powszechnie dostępne, łatwe i o tych sposobach uczymy się od naszych mam, czy na zajęciach w szkole (ja na przykład miałam takie spotkanie z pielęgniarką). Niestety na codzień nie zastanawiamy się nad tym, że podpaski i tampony (a w szczególności aplikatory) są bardzo szkodliwe dla naszego środowiska. Te środki higieniczne zajmują 5 miejsce na liście najczęściej wyrzucanych przez morze śmieci, a przeciętnie każda z nas w ciągu swojego życia zużyje 130 kilogramów podpasek i tamponów! To są na prawdę zatrważające dane. Wielu ekspertów głosi również teorię, że bawełna wykorzystywana do produkcji artykułów higieny kobiecej jest nasączana szkodliwymi substancjami czy bielona chlorem.

Dlatego też chciałabym przedstawić Wam alternatywę dla podpasek i tamponów. Wielorazowego użytku, wykonany z ekologicznych, nieszkodliwych substancji... kubeczek menstruacyjny.
Jeśli jeszcze o nim nie słyszałaś, to powiem, że stosuje się go tak samo jak tampon. Zakładasz i już. Możesz robić wszystko, biegać, leżeć, iść na basen. Nic się nie przesuwa, nie przecieka. Cudowną sprawą jest czas jaki możesz go trzymać po zaaplikowaniu, to jest aż do 12 godzin! Dobrze jest przetestować sobie, czy Twoje krwawienie nie jest bardzo intensywne i przy pierwszej menstruacji, w której używasz kubeczka co kilka godzin opróżnić go by wiedzieć jak długo się "napełnia". Na przykład u mnie, w pierwszym dniu wiem, że muszę się nim zająć co 4-5 godzin.

Wiele kobiet może na początku stresować fakt, że trzeba kubeczek umyć i po prostu boją się spróbować. Mnie też na początku widok mojej krwi wprawiał w lekki atak paniki, ale pod koniec okresu, już było to coś normalnego. A umycie kubeczka, to żadna trudność. Jest też wiele głosów przeciw, bo jak to ogarnąć w publicznej toalecie. Ja mam dwa rozwiązania: po pierwsze, kubeczek nie napełnia się tak szybko, więc raczej w ciągu tych 12 godzin, czy nawet wcześniej jak już musimy wymienić znajdziemy toaletę w której obok ubikacji będzie umywalka, a jak nie to dobrze mieć ze sobą butelkę wody i obmyć kubeczek nad sedesem. A drugim sposobem jest zakup dwóch kubeczków, wtedy w razie konieczności wymiany, aplikujemy czysty a ten użyty przecieramy papierem i myjemy kiedy będzie taka możliwość.

Sposobów na złożenie kubeczka do aplikacji jest kilka, dobrze jest przetestować wszystkie, aby znaleźć swój. Mi na przykład pasuje składanie w C, bo przy innych kubeczek nie układa mi się dobrze i może się trafić przeciek. Z samym kubeczkiem zapoznanie się i wyrobienie odpowiednich nawyków zajęło mi kilka okresów, ale widzę, że warto.
Ja jestem zadowolona z kubeczka, nie dość, że dbam o siebie (nie dostarczam sobie szkodliwych substancji z podpasek i tamponów), o środowisko (niczego nie wyrzucam), to dodatkowo oszczędzam, bo jeden kubeczek może posłużyć nawet 10 lat!

Zachęcam Was do rozważenia tej alternatywy w zabezpieczaniu się w czasie menstruacji. Jest to ważny krok nie tylko dla nas jako świadomych konsumentek dbających o siebie, ale też ogromny krok w ograniczeniu (a może i całkiem w wyeliminowaniu) ton śmieci zatruwających naszą planetę. A jeżeli masz wątpliwości, czy możesz stosować kubeczek, to przy najbliższej wizycie u ginekologa porozmawiaj z nim o tej metodzie ochrony podczas miesiączki.
Dajcie znać, co sądzicie o kubeczku i jeżeli go macie, to jakie są Wasze wrażenia.
Pozdrawiam, m.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz