Nowości w mojej kosmetyczce, czyli recenzja produktów od Neo Make Up


Witajcie Kochani!
Chciałabym przedstawić Wam moje odczucia z używania produktów do makijażu od polskiej marki Neo Make Up. Jest to firma produkująca profesjonalne produkty do makijażu, które są vegańskie, nietestowane na zwierzętach, a niektóre mają też właściwości pielęgnacyjne.

Jakiś czas temu kupiłam te produkty, które uznałam, że są najpotrzebniejsze dla każdej z nas do stworzenia codziennego makijażu. Wybrałam więc podkład, korektor pod oczy, tusz do rzęs, puder i cień. Zastanawiałam się również nad szminką, ale nie mogłam się zdecydować, który kolor będzie do mnie najbardziej pasować więc na tamtą chwilę odpuściłam. Zachęcona jednak moimi odczuciami po stosowaniu posiadanych już kosmetyków postanowiłam zamówić sobie jeszcze kilka cieni i pomadkę, akurat trafiłam na promocję, więc za grosze dostałam jeszcze metaliczne błyszczyki :D.



Zacznę więc od podkładu. Wybrałam podkład matujący Perfect Matte Foundation w odcieniu 02. Przyjemna lekko gęsta formuła, krycie raczej średnie, ale da się je trochę zbudować. Podkład pachnie, ładnie, nie drażniąco, ale może odrobinę za mocno (dość szybko przestaję czuć ten zapach). Ładnie się rozprowadza za pomocą gąbki, ale też i palcami się uda. Dobrze i w miarę szybko zastyga, ale z czasem odrobinę ciemnieje, zauważyłam, że mocniej oksyduje po użyciu pudru. Nie zauważyłam żeby zapychał w jakiś szczególnie mocny sposób, moja cera nie ucierpiała od niego w czasie testów. Szkoda, że na razie dostępne są tylko cztery odcienie, aktualnie używany 02 jest odrobinkę za ciemny dla mnie, więc muszę go rozjaśniać. Trwałość podkładu jest dobra, wiadomo, że z nosa i brody ściera się szybciej ale z policzków i czoła o dziwno nie schodzi tak łatwo. Ogólne wrażenie jest bardzo dobre i na pewno to nie jest moja ostatnia butelka tego podkładu ;)



Korektor pod oczy Pro Eye Zone Concealer w odcieniu 02. I od razu muszę napisać, że bardzo ubolewam, że ten korektor dostępny jest tylko w dwóch odcieniach. 02 jest doskonale dopasowany do podkładu, który mam, za co należy się plus. W przypadku kiedy ktoś lubi lekkie rozjaśnienie pod oczami to odcień 02 będzie za ciemny a sam 01 zdecydowanie za jasny. Jedyna rada to mieszać te dwa odcienie ze sobą. Korektor zastyga, nie zbiera się i nie uwydatnia zmarszczek, bardzo ładnie kryje, ale ja nie mam znowu jakiś mocnych cieni. Bardzo dobrze nadaje się na bazę pod cienie. Zdażyło mi się go użyć do maskowania krostek czy przebarwień i również radzi sobie z tym świetnie.



Puder sypki transparentny HD Perfector Loose Powder lekko beżowy, cudownie zmielony i do tego nadający niesamowicie gładkie i przyjemne wykończenie na twarzy. Muszę napisać, że pierwszy raz spotykam się z takim pudrem, który nadaje skórze taką miękkość. Przyjemnie jest się dotykać po twarzy :D Ale tak jak pisałam wcześniej, wydaje mi się, że powoduje ciemnienie podkładu, więc należy się z nim obchodzić bardzo ostrożnie. I najważniejsze ma mocny flashback!



Róż prasowany Velvet Blush, wybrałam odcień 04, pięknie napigmentowany, ale przy tym bezpieczny- nie ma strachu że zrobimy z siebie matrioszkę ;) Przyjemnie się go stosuje, bardzo ożywia makijaż i nadaje dziewczęcego uroku. Mało się osypuje przy nabieraniu go pędzlem, łatwo się nakłada i nie robi plam, nie ma problemów z roztarciem. Nabierając go możemy mieć wrażenie, że jest suchy, ale rozcierając go w palcach robi się miękki i bardzo przyjemny w dotyku. Aktualnie nie wyobrażam sobie makijażu bez tego różu.



Neo Make Up posiada w swojej ofercie cienie sypkie matowe i perłowe oraz w kremie. Cienie bardzo dobrze się rozcierają i łączą ze sobą, przyjemnie nakłada się ten kremowy, to jest po prostu magia :) Pięknie łączą się z bazą z korektora, więc nic się nie roluje w zmarszczkach czy w załamaniu powieki. Na początku bałam się trochę nabierania ich na pędzel, myślałam, że będzie się nabierać za dużo i ciężko będzie strzepnąć nadmiar, co da mi w efekcie placki koloru i oczywiście wielki osyp pod okiem, lub co gorsza nie będą się chciały przyczepić do włosia pędzla i będę się malować godzinami aby uzyskać jakiś widoczny efekt na powiece. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca, produkty nabierają się bardzo ładnie, nie ma problemu ze strzepnięciem nadmiaru, a osyp pod oczami jest na prawdę znikomy, nie większy niż przy malowaniu się cieniami prasowanymi. Formuła cieni też jest super, są mięciutkie pod palcami i niesamowicie satynowe na powiece.



Pierwszym moim wyborem był cień perłowy Pro Loose Eyeshadow w odcieniu 11 Metalic Cameleon. Roztarty wygląda zupełnie inaczej niż w opakowaniu, nabiera koloru "zielonego złota", nie jest to brzydki kolor ale raczej powiedziałabym, że nietypowy. Z chęcią przetestowałabym inne odcienie z tej serii bo niesamowicie ciekawi mnie jaki efekt uzyskują po nałożeniu.
Kolejnym moim zakupem były dwa cienie matowe Pro Loose Eyeshadow w odcieniach 03 Matte Cappuccino oraz 06 Matte Navy Blue. Fajne matowe cienie, tak jak pisałam wyżej super się blendują, są bardzo dobrze napigmentowane więc nakładanie ich to przyjemność :)
No i na koniec cukiereczek czyli Pro Cream Glitter w odcieniu 14 Sparkly Rose. Przyjemny w dotyku, przyjemny w nakładaniu (ja robię to palcem) i niesamowicie pięknie błyszczący na powiece, i co najważniejsze: zostanie tam, gdzie go nałożysz, nic się nie przemieszcza i nie zbiera w załamaniu. Raz użyłam go nawet jako rozświetlacz-bardzo ciekawy efekt na policzkach, polecam wypróbować :)



Tusz do rzęs ekstremalnie pogrubiający SHOCK ME! wybrałam go ze względu na kształt szczoteczki, który najbardziej lubię. Szczoteczka jak dla mnie super, wszystkie włoski ładnie zgarnia i pokrywa produktem. Niestety właściwości tuszu nie powalają, przynajmniej na moich rzęsach. Nie jestem posiadaczką długich zakręconych rzęs, a zwykłych, przeciętnej długości, lekko wywiniętych. Niestety po pomalowaniu robią się proste i trochę oklapłe, dlatego za każdym razem muszę je potraktować zalotką. Jak już są podkręcone to tusz jest ok, nie kruszy się i nie rozmazuje, co jest chyba najważniejsze :)



No to teraz przechodzimy do ust, wybrałam pomadkę matową satynową Satin Matte Lipstick 03 Chloe. Bardzo naturalny kolor, dobra pigmentacja dzięki czemu krycie jest również fajne. Niestety pomadka szybko się zjada więc trzeba często ją poprawiać, ale komfort noszenia jej na ustach jest tego wart. Pomadka nie wysusza, nie daje uczucia ściągnięcia ust, nic się nie lepi i bardzo przyjemnie się ją nakłada. Ciekawa jestem innych kolorów...



No i mój promocyjny łup, czyli błyszczyki Metalic Cream Lip Gloss w odcieniach 01 oraz 10.  Bardzo fajny aplikator ułatwia nakładanie produktu, nic się nie rozmazuje i nie spływa. Formuła również mi się podoba, usta są może nie nawilżone, ale na pewno nie zasuszone. Błyszczyk jest zastygający, więc bałam się trochę, że pojawi się uczucie ściągnięcia czy właśnie przesuszenia ust, ale nic z tych rzeczy. Usta nadal są miękkie, mogę nawet powiedzieć, że satynowe. Po zastygnięciu może zostawiać lekkie ślady (np. od pocałunku na policzkach) ale nie jest to dokładny odcisk ust, tylko bardziej lekki zarys.



Podsumuję ten jak dotąd najdłuższy post jaki udało mi się napisać, przepraszam za to, ale chciałam jak najlepiej opisać moje odczucia z testowania :)

Produkty są na prawdę bardzo dobrej jakości, plusem jest ich vegański, naturalny skład. Pigmentacja również na bardzo wysokim poziomie, niesamowite jest dla mnie, że każdy produkt sypki zapewnia satynowe, delikatne wykończenie. Puder i cienie matowe, to po prostu mistrzostwo. Każdy z tych produktów ma w sobie coś, za co go lubię i z chęcią do niego wracam. Faktem jest, że ceny tych kosmetyków są dość spore, ale wydaje mi się, że warto trochę poodkładać i pozwolić sobie na wypróbowanie czegoś od Neo Make Up.

Pozdrawiam ciepło, m.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz