Witajcie,
Zapraszam Was na nowy cykl postów na blogu. Wydaje mi się, że warto choć odrobinę przybliżyć Wam kosmetyki, które udało mi się zużyć, może znajdziecie jakąś perełkę dla siebie.

Na pierwszy ogień pielęgnacja.
Mój niezastąpiony krem intensywnie nawilżający Cetaphil DA Ultra. Kolejne opakowanie i na pewno nie ostatnie. Lekki, bardzo mocno nawilżający, nie zapycha i idealnie nadaje się pod makijaż. Bardzo dobrze koi wszelkie podrażnienia. Według mnie bardzo dobry krem dla każdego rodzaju cery.
Ziaja Liście Manuka pasta do głębokiego oczyszczania twarzy, to jeden z moich ulubionych peelingów mechanicznych. Bardzo mocno złuszcza martwy naskórek i pozostawia skórę gładziutką i gotową na przyjęcie kolejnych kroków pielęgnacji. Ja stosuję raz w tygodniu, bo używam szczotki sonicznej i jeszcze innych preparatów i nie potrzebuję często aż tak mocnego złuszczania.
O Pure by Clochee Normalizującym żelu oczyszczającym pisałam w tym wpisie, niestety podrażnienie przy dłuższym używaniu odebrało mi trochę przyjemności ze stosowania, ale udało mi się skończyć butelkę :) Żel okazał się niezastąpiony podczas upałów, bardzo dobrze zmywał z twarzy wszelki pot i sebum i pozostawiał cudowne uczucie odświerzenia.
Collagen Nutrition Cream od It's Skin, krem o właściwościach ujędrniających. Mi przy pierwszym opakowaniu sprawował się świetnie, nawilżał i ujędrniał, ale już przy tym (chyba moje 3 opakowanie) już nie widziałam tak spektakularnych efektów. Raczej do niego nie wrócę, bo są lepsze kremy za mniejsze pieniądze.
Na zakończenie wykończonej pielęgnacji Glinka Ghassoul od Nacomi, bardzo fajny produkt, który oczyszcza i wygładza, bardzo ją lubię, ale nie stosuję jej często bo jak dla mnie jest bardzo mocna.

Z kolorówki wykończyłam tak na prawdę już dawno tylko dwie rzeczy. Podkład Neo Make Up o którym pisałam tutaj. Bardzo się polubiliśmy i z chęcią do niego wrócę. Tym bardziej, że jest wegański i nie testowany na zwierzętach. Swój żywot zakończył też u mnie bronzer Nabla, trochę mu niechcący pomogłam... spadł mi (nie raz...) i pokruszył się, niestety ale nie było już co ratować, więc to co zostało poszło do kosza. Na szczęście pudełeczko jest wielorazowego użytku więc czeka na kolejny wkład. Sam bronzer jest bardzo dobry, piękny kolor (Saint Tropez), nie plami, nie osypuje się i przyjemnie się rozciera.

To wszystkie kosmetyki jakie udało mi się zdenkować w ostatnim czasie. Dajcie znać czy takie posty są dla Was przydatne i czy znacie się z tymi kosmetykami.
Pozdrawiam, m.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz