Projekt denko #4


Witajcie, 

przedstawiam Wam ostatnio zdenkowane produkty, a że jest ich sporo, to szybko bez zwłoki zabieram się do opisywania!



Zaczniemy od pielęgnacji twarzy.

Jak można zauważyć w większości zdenkowane kosmetyki, to produkty z firmy NatureQueen. Bardzo się polubiliśmy z pianką do twarzy, wydajna, pięknie domywa i nie przesusza. To już moje kolejne opakowanie i na pewno nie ostatnie.


Hydrolaty różany i z oczarowy, to moje must have przy codziennej pielęgnacji. To, jak pięknie wyciszają wszelkie problemy skórne, to jest rewelacja. Również bardzo wydajne produkty, no chyba, że podbiera je Wasza druga połówka ;) Najważniejsze, że skóra jest ukojona i nawilżona, gotowa na kolejne etapy pielęgnacji. 


Tonik nawilżający, to również był strzał w dziesiątkę! Nie używałam go na wacik, tylko bezpośrednio na skórę jak hydrolat, dzięki temu opakowanie starczyło mi na bardzo długo. Pięknie nawilża, czasami jak nie zdążyłam nałożyć choćby kremu, to spokojnie skóra mocno nie ucierpiała :) Jedyna wada to trochę słaba pompka, która się u mnie zacinała, natomiast mgiełka jest dość mocna, więc nie polecam psikać bezpośrednio na twarz, tylko np. na dłoń. 


Woda termalna od Avene, to mały fant ukradziony mojej mamie. Ale nie zauważyłam jakiś specjalnych efektów podczas stosowania. Była przyjemna, miło chłodziła, ale raczej nic więcej się nie działo. Na pewno nie wrócę do niej.


Hialuronowy żel krem do twarzy od Nacomi, to jeden z ciekawszych produktów. Wydajny, pachnący całkiem ok, może trochę ziołowo, ale bardzo delikatnie. Butelka z pompką i tłokiem zapobiega dostawaniu się powietrza i zanieczyszczeń do produktu, a przy okazji pozwala na wyciśnięcie odpowiedniej jego ilości. Krem bardzo dobrze nawilża, nie stwarza problemów z podkładem, wchłania się bardzo szybko. Myślę, że jak nie znajdę niczego ciekawszego, to kiedyś do niego wrócę.


Maseczka w płachcie ogórkowa od LomiLomi z zestawu 7 maseczek. Fajna, ładnie odżywiająca i nawilżająca. Skóra jest ukojona, napięta. Esencji jest sporo, sama płachta nakłada się bardzo dobrze. To już moje chyba 3 opakowanie tych maseczek, lubimy się :)


Maseczka w płachcie N.M.F. MediHeal, kolejna zużyta z tej firmy. Bardzo dobrze i głęboko nawilża, gładka, przyjemna w dotyku skóra utrzymuje się przez kilka dni. Fajna płachta, trochę miałam zagwozdkę jak ją odpakować, ale dałam radę. Esencji jest wystarczająco by porządnie wysmarować szyję i dekolt. Bardzo dobra maska, polecam :)


Emolium Pure krem do cery wrażliwej. Kupiony był z myślą o delikatnych policzkach mojej Heli, niestety u niej się kompletnie nie sprawdził. Już po pierwszym użyciu mała miała policzki czerwone jakby się przytulała z burakiem. Więc wykończyłam go ja, nie był wybitny, w sumie to nie nawilżał na długo. W efekcie przy nosie i na brodzie mimo używania kremu dalej były suche skórki. Nie wrócę do niego.



Demakijaż

W tym temacie króluje mój ukochany płyn micelarny od Nivea. Nie mam pojęcia które to już opakowanie, ale za każdym razem miło nam się współpracuje i jak testuję coś innego, to z chęcią do niego wracam. Na chwilę obecną nie znalazłam godnego następcy.


Olejek do demakijażu do cery normalnej i suchej z Nacomi, to kosmetyk, który był ze mną bardzo długo. Dość dobrze rozpuszczał makijaż, nie podrażniał oczu, trochę za bardzo lejąca konsystencja i mało przyjemny zapach. Dużą wadą jest opakowanie, bo zawsze coś przy nalewaniu na dłoń czy wacik po nim pocieknie i potem zostają brzydkie plamy (u mnie akurat na półce- szybce, bardzo ciężko domyć). Czy do siebie wrócimy? Raczej nie, bo aktualnie testuję coś nowego i sprawdza się u mnie bardzo dobrze. Chyba, że nie będzie tej mojej nowości, to wtedy tak. 



Pielęgnacja ciała

Peeling kawowy od Cellublue to bardzo delikatny, mało ścierający kosmetyk. Ja już nie raz pisałam, że lubię peelngi, które mocno ścierają i zostawiają skórę miękką i delikatną. Niestety z tym scrubem tego nie udało mi się osiągnąć. Może się nadać dla posiadaczek delikatnej skóry, lub po prostu niewymagającej mocnego ścierania. Dla mnie lipa i nie wrócę do niego.


Lekkie masło do ciała Nacomi, to przyjemny, dobrze nawilżający produkt. Pachnie ładnie, długo utrzymuje się nawilżenie, niestety czuć też przez jakiś czas tłusty film, ale nie jest to jakoś bardzo uciążliwe. Zapach przypraw, przede wszystkim cynamonu utrzymuje się dość długo na skórze. Czy wrócę, bardzo możliwe :)



Włosy

 Moje włosy uwielbiają maseczki od Anwen i tym razem wykończyłam aż dwa bzy. Nie mam większego problemu z rozczesaniem włosów, są miękkie, lejące, to już chyba rok jak się przyjaźnimy i prędko się nie rozstaniemy. 


Miałam też okazję wypróbować miętowego szamponu peelingującego również od Anwen. I powiem Wam, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, bo efekt oczyszczonej, lekkiej skóry głowy, to po prostu złoto. Próbka skradła mi serce, więc aktualnie używam pełnowymiarowej wersji szamponu :)



A teraz czas na kolorówkę!

Ostatnio wykończyłam dwa podkłady od Bourjois Healthy Mix (ich recenzję możecie znaleźć tutaj). Nadal uważam, że jest to dobry podkład na codzień. Ale na pewno nie za cenę, jaką proponują nam drogerie stacjonarne. Można go znaleźć w drogeriach internetowych dużo taniej, jeżeli go lubicie, to polecam tę opcję. Czy do niego wrócę, nie wiem, bo ostatnio testuję coś, co daje mi o wiele lepsze  wykończenie i do tego jest tańsze :)


Eyeliner w markerze od Too Faced. Nie pamiętam skąd go mam... Ale nie był to najlepszy liner w pisaku jaki miałam. Dość szybko wysechł, słabo i blado malował po cieniach błyszczących. Na pewno do siebie nie wrócimy. 



Paznokcie

Wykończone do samego dna produkty od NEONAIL. Top Shine Bright, to niesamowity blask, trwałość i szybkość aplikacji. Uwielbiam, na pewno będą kolejne denka tego topu. Oraz kolor French White w wersji 3 ml. Piękna biel, bardzo dobre krycie, już jedna warstwa ładnie pokrywa płytkę paznokcia. Mam jeszcze jego wersję pełnowymiarową i na pewno ją zużyję :)


Używałyście któregoś z tych produktów? A może znalazłyście tu swoje perełki?

Pozdrawiam, m.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz